Biuletyn Informacji Publicznej RPO

Wystąpienie prof. Wiktora Osiatyńskiego na uroczystości wręczenia mu Nagrody RPO im. Pawła Włodkowica

Data:
,

Szanowni Państwo,

Myślę bardzo wiele o prawach człowieka i o tym, co spotka mnie i nas wszystkich – działaczy na rzecz praw człowieka – że to swego rodzaju dar.

Prawa człowieka w Polsce  pojawiły się w latach 70., umacniały się, uzyskały ochronę konstytucyjną, pomoc organizacji pozarządowych (włącznie z programem spraw precedensowych), jest Trybunał Konstytucyjny, który był bardzo skuteczny, ważny, potrzebny.

A potem zaczęło się okazywać, że może są one niewystarczające?

Że może to, co można było za pomocą praw człowieka zrealizować, zrealizowaliśmy, ale pojawiają się problemy i w Polsce, i na świecie, dla których instrumentarium praw człowieka może być potrzebne cały czas są niewystarczające.

Głównym problemem współczesnego świata jest odejście od racjonalnego dyskursu politycznego, odejście od dyskursu na temat dochodu, redystrybucji i tego, jakie prawa do tego dochodu poszczególne grupy mogłyby mieć. Natomiast coraz większą rolę odgrywają problemy tożsamości, religii, narodu, narodowości, wiary.

Instrumentarium praw człowieka jest świetnie przygotowane np. do ochrony praw mniejszości narodowych i etnicznych, do ochrony ludzi, których tożsamość a przez to godność jest naruszana.  Natomiast nie jesteśmy przez same prawa człowieka przygotowani do obrony ludzi przed uciskiem religijnym, przed nadużywaniem pojęć narodu i nacjonalizmu, przed nadużywaniem pojęć tożsamościowych.

Oczywiście do tego prawa człowieka - jako podstawa - są niezbędnie potrzebne. Ale niezbędne jest też tworzenie koalicji czy ruchów, które by wychodziły poza normy, które by wciągały ludzi, żeby ten lepszy świat organizować.

Prawa człowieka miały ogromne znaczenie wtedy, kiedy wielka część ludzi na świecie uzasadniała swoje roszczenia do lepszego świata naruszaniem podstawowych  praw. To z kolei miało sens wtedy, kiedy te uzasadnienia były słuchane, kiedy z tymi uzasadnieniami zgadzały się, czy popierały wielkie potęgi, wielkie siły współczesnego świata jak Organizacja Narodów Zjednoczonych. Te roszczenia miały wielką moc, kiedy rozwijały się, istniały wspólnoty prawne , cieszące się ogromnym szacunkiem  - od Trybunału Konstytucyjnego, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, po sądy powszechne.

Dzisiaj jest trochę inaczej.

Dzisiaj mniej ludzi uzasadnia swoje roszczenia do lepszego życia w kategorii praw człowieka. Więcej ludzi uzasadnia je w kategoriach albo emocji, albo złości, albo resentymentu, albo obrazy czy urazy. Z kolei wtedy, kiedy te roszczenia w kategorii praw człowieka padają, są słabo słyszalne, może dlatego, że w ogromnej części świata główny nurt gdzieś się przesunął.

Znów trzeba wymyślać, szukać nowych ruchów, może ruchów społecznych. Przecież kiedyś, zanim prawa człowieka uzyskały normatywny charakter, zanim zyskały konstytucyjne wsparcie, zanim uzyskały możliwości sądowej ochrony, to był ruch, który dopiero później stworzył to instrumentarium prawne, które okazało się bardzo skuteczne. Myślę, że dzisiaj jesteśmy w czasach, w których tego rodzaju ruchy są potrzebne. I powinni być ludzie  gotowi współtworzyć i współdziałać w takich ruchach.

Dwa przykłady:

Problemem dzisiaj jest globalizacja, czyli dyskryminowania lub wykluczenia klas średnich i niższych w Europie i w Stanach Zjednoczonych, z korzyścią dla ludzi biednych w niektórych krajach trzeciego świata, ale przede wszystkim - z wielką korzyścią dla 1 procenta, który przeniósł gospodarkę do krajów gdzie, jest niższa cena pracy i gorsze warunki pracy. Tu jest konieczność tworzenia jakiegoś ruchu zmierzającego do tego, żeby tę niesprawiedliwą dystrybucję zmienić. Do tego nasze instrumentarium praw człowieka może być niewystarczające.

Dostaliśmy też dar w postaci „dobrej zmiany”, który - wszystko jedno czy to w Stanach Zjednoczonych, czy Wielkiej Brytanii czy wreszcie w Polsce - będzie powodował ofiary. W Ameryce będą one ogromne – bo bez porównania łatwiejszy będzie dostęp do broni, a policja nie będzie miała żadnych hamulców, będą bardzo silne działania antyimigranckie). To samo się dzieje w Polsce od czasu kiedy prezes partii, która okazała się zwycięska w wyborach, powiedział że imigranci będą roznosić zarazki i zmienił stosunek Polaków do imigracji a ten początkowo był przychylny.

Dlatego pierwszym zadaniem, głównym zadaniem dzisiaj, oprócz tworzenia tej koalicji myślenia o przyszłości jest znowu ochrona i obrona ofiar. Tak jak to było u początków ruchu praw człowieka w latach 1970-tych.

 

Cieszę się że dostałem tę nagrodę tutaj, że jesteśmy w Instytucji Rzecznika Praw Obywatelskich, że jest tu obecny Prezes Trybunału Konstytucyjnego, że jest tylu ludzi oddanych idei praw człowieka, bo jesteście Państwo potrzebni dziś jak nigdy. Nie wiem, na ile będę w stanie się przydać, ale na ile będę mógł, to będę starał się przydać.

Chcę zakończyć osobiście. Jak powiedziałem jestem też w trudnej sytuacji życiowej. Mam w sobie bardzo dużo bólu, który przeżywam nieustannie i z którym nauczyłem się sobie radzić. I może jeszcze tylko powiem, a częściowo przeczytam wiersz Miłosza, którym zakończę to wystąpienie dzisiaj. To jest wiersz Dar napisany w 1971 roku w Berkley.

Dzień taki szczęśliwy.

Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.

Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.

Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.

Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.

Co przydarzyło się złego, zapomniałem.

Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem.

Nie czułem w ciele żadnego bólu.

Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.

Wczoraj moim przyjaciołom ze szkoły powiedziałem, że od czasu choroby jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem ponieważ doznaję bardzo dużo miłości i troski, opieki i czułości ze strony osób bliższych i dalszych. I rzeczywiście to jest prawda, nawet jeśli brzmi paradoksalnie. I oprócz tej linijki, o której chętnie zapominam, że „nie czułem w ciele żadnego bólu”, to tekst dalszy rzeczywiście oddaje istotę mojego stanu.  „Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle”, mimo że nie mam ich przed oczami, „Co przydarzyło się złego, zapomniałem”, a przede wszystkim „Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem.”

Bardzo długo w życiu się wstydziłem. I za to, że już nie muszę się wstydzić Wam wszystkim przyjaciołom bardzo serdecznie dziękuję.

 

Post scriptum

Po otrzymaniu nagrody obudziłem się w środku nocy z niepokojem. Czułem, że czegoś bardzo ważnego, może nawet najważniejszego, nie powiedziałem. I bardzo chcę to dopowiedzieć, choćby w tej formie post scriptum. Jak wielu moich przyjaciół wie, jestem od 33 lat niepijącym alkoholikiem. Może nawet jedynym alkoholikiem — laureatem nagrody im. Pawła Włodkowica. I właśnie tamtej nocy uświadomiłem sobie, że w moim alkoholizmie (i trzeźwości) tkwi wyjaśnienie tego, o czym tak pięknie w swej laudacji mówił profesor Mirosław Wyrzykowski. Alkoholizm jest przypadłością ludzi nadwrażliwych, którzy boją się swojej wrażliwości, uciekają przed nią, gryzą, kopią, wyrządzają innym krzywdy, bo nie umieją sobie z nią poradzić. Ale program 12 Kroków Anonimowych Alkoholików pozwala — w powolnym procesie — uczyć się żyć z tą wrażliwością. Zamienić drażliwość w prawdziwą wrażliwość. A wtedy łatwiej dostrzec, odczuć i zrozumieć krzywdy doznawane przez innych ludzi. Łatwiej o empatię i chęć pomocy — bez poczucia wyższości i paternalizmu. Być może to właśnie stało sie moim udziałem. A ponieważ na uroczystości widziałem wiele koleżanek i kolegów z AA, chciałem Wam serdecznie podziękować — za ten dar bezpiecznej, twórczej wrażliwości.

Autor informacji: Agnieszka Jędrzejczyk
Data publikacji:
Osoba udostępniająca: Agnieszka Jędrzejczyk